Świadectwa
Cy Pań mose jest Polka?
Mam na imię Maria, mieszkam w Montmorency (koło Paryża) i opiekuje się 91-letnią panią chorą na Alzheimera. Moja praca polega w głównej mierze na ciągłej obecności. Wcześniej przez 7 lat mieszkałam w Paryżu i tam są wszyscy moi znajomi. Kiedy ks. Proboszcz ogłosił domowe rekolekcje parafialne, bardzo chciałam wziąć w nich udział. I od razu zaczęły się schody. Dotarcie ode mnie do Paryża zajmuje półtorej godziny w jedną stronę, gdy pomnożyłam to przez dwa i dodałam czas na spotkanie, okazało się, że na tak długą nieobecność nie mogę sobie pozwolić. Z tych samych powodów nikt z Paryża nie mógł przyjechać do mnie. Ale nie poddawałam się. Chodziłam na msze św. do tutejszych francuskich kościołów, rozmawiałam z księżmi i oni pomogli mi poznać kilka osób. Spotkania były bardzo miłe, wszystkim się podobało, tylko nie mieli na nie czasu. W niedzielę 11 lutego Proboszcz ogłosił, że to już ostatni tydzień na rejestrację grup i zaczynamy rekolekcje. Byłam zła, popłakałam się z tej złości, miałam pretensje do Pana Boga, a nawet do całej Trójcy Świętej, że mi nic nie pomogła.
W poniedziałek jak zwykle robiłam zakupy w pobliskim sklepie. Podczas płacenia zauważyłam, że kasjer się pomylił. Zwróciłam mu uwagę dość niegrzecznie, bo wciąż byłam zła. W odpowiedzi usłyszałam :"Cy pań mose jest Polka?". Odburknęłam, że może i Polka, a jemu nic do tego i niech pilnuje pracy. A on uśmiechnięty i uprzejmy mówi, że pyta tylko dlatego, gdyż jego mama jest Polką. Poprosiłam, aby szybko do niej zadzwonił. Odpowiedział, że nie może tego zrobić, ponieważ jest pierwszy dzień w pracy i się boi, ale nr telefonu mi podał. Oczywiście zadzwoniłam zaraz po wyjściu ze sklepu. Następnego dnia spotkałyśmy się, a w ciągu tygodnia poznałam jej koleżanki. I tak 17 lutego zostałam gospodarzem grupy (4 osoby w wieku 55-65 lat ). Spotykamy się u mnie, z czego również cieszy się pani, z którą mieszkam, dlatego że moje dwie nowe koleżanki mają prawo przynosić komunię św. osobom chorym. Na pierwsze spotkanie przyszedł z nimi ksiądz, pani się wyspowiadała, a nam jako grupie Newpastoral pobłogosławił. W taki to sposób Duch Święty pokazał mi, co ja sama mogę zrobić. Dopiero później uświadomiłam sobie, jak bardzo ambitnie, z pełnym zapałem ruszyłam, żeby założyć grupę. I nic. Miałam głowę tak zajętą organizowaniem, że modlitwa się już nie zmieściła. Przypomniałam sobie o niej, dopiero jak mi nic nie wyszło i to jeszcze w formie żalu i pretensji. A Duch Święty spokojnie wysłał mnie do sklepu po codzienne zakupy i zorganizował mi grupę. Przypominam, że kasjer był pierwszy dzień w pracy. A ja póki co pamiętam, gdzie szukać pomocy.
Szczęść Boże nam wszystkim!